Wredny sposób na hipochondryków?
: 2016-10-04, 20:37
Planuję wystawić bazówkę (przy domu jednorodzinnym) i przypomniała mi się sytuacja sprzed 7-8 lat, może komuś pomoże, zainspiruje.
Stawiali tedy BTS na dachu jednego z bloków na osiedlu rodziców. Znalazła się grupa (niemała…) ze wszystkich bloków, która miała wszelakie objawy oddziaływania fal a jednemu to się już (cytat z pamięci) kasztany na telewizorze nie mieściły. Jako członek rady osiedla miałem to niewdzięczne acz pouczające zadanie wysłuchiwać tych kretynicznych ofobieści. Gdybym zaczął tłumaczyć cokolwiek, to trwałoby wieki. Zamiast cokolwiek tłumaczyć, zaproponowałem aby składać skargi na piśmie, kopię do zarządcy osiedla, drugą do UKE (czy wtedy jeszcze URTiP?). Problem był taki, że BTS nie został jeszcze nawet podłączony, a gdyby któryś baran spojrzał na kable, to by zobaczył jak zawinięte końcówki jeszcze w ziemię nie wpuszczone, zwisają na wysokości metra nad ziemią. Odzew Urzędu, mimo iż nie szyderczy , pogrzebał dolegliwości pod hałdą wstydu.
Ubaw mieliśmy po pachy. Cudem tylko udało się to załatwić przed zebraniem mieszkańców, bo gdyby któryś to poruszył na zebraniu, to by mu wytłumaczono że to bezczynne pudełka i antenki, a skargi zaczęłyby się już po uruchomieniu całości. A tak żodyn się potem nie odważył skarżyć. Żodyn.
Teraz przy planowanej bazie sąsiadów (niektórych) mam takich, że dobrym pomysłem byłoby zacząć od drewnianej atrapy w kolorze ameliniowym, "zasilanej" równie prawdziwym nieprzejrzystym wężykiem (lub starym kablem od TV), podłączonym do puszki i wpuszczonym na strych na kilka cm. Jak się w ciągu miesiąca komuś "kury przestaną nieść od tej cholernej radiostacji", to niech piszą do UKE. Niby kur już żaden nie ma (poza jednym, ale myślącym), jednak sposób postrzegania świata im się nie zmienił.
Stawiali tedy BTS na dachu jednego z bloków na osiedlu rodziców. Znalazła się grupa (niemała…) ze wszystkich bloków, która miała wszelakie objawy oddziaływania fal a jednemu to się już (cytat z pamięci) kasztany na telewizorze nie mieściły. Jako członek rady osiedla miałem to niewdzięczne acz pouczające zadanie wysłuchiwać tych kretynicznych ofobieści. Gdybym zaczął tłumaczyć cokolwiek, to trwałoby wieki. Zamiast cokolwiek tłumaczyć, zaproponowałem aby składać skargi na piśmie, kopię do zarządcy osiedla, drugą do UKE (czy wtedy jeszcze URTiP?). Problem był taki, że BTS nie został jeszcze nawet podłączony, a gdyby któryś baran spojrzał na kable, to by zobaczył jak zawinięte końcówki jeszcze w ziemię nie wpuszczone, zwisają na wysokości metra nad ziemią. Odzew Urzędu, mimo iż nie szyderczy , pogrzebał dolegliwości pod hałdą wstydu.
Ubaw mieliśmy po pachy. Cudem tylko udało się to załatwić przed zebraniem mieszkańców, bo gdyby któryś to poruszył na zebraniu, to by mu wytłumaczono że to bezczynne pudełka i antenki, a skargi zaczęłyby się już po uruchomieniu całości. A tak żodyn się potem nie odważył skarżyć. Żodyn.
Teraz przy planowanej bazie sąsiadów (niektórych) mam takich, że dobrym pomysłem byłoby zacząć od drewnianej atrapy w kolorze ameliniowym, "zasilanej" równie prawdziwym nieprzejrzystym wężykiem (lub starym kablem od TV), podłączonym do puszki i wpuszczonym na strych na kilka cm. Jak się w ciągu miesiąca komuś "kury przestaną nieść od tej cholernej radiostacji", to niech piszą do UKE. Niby kur już żaden nie ma (poza jednym, ale myślącym), jednak sposób postrzegania świata im się nie zmienił.